Archiwum bloga

czwartek, 10 marca 2011

Dzień III: Cayo Levisa

Cały czas zmierzając z Hawany do Vinales, zjechaliśmy z drogi żeby zobaczyć morze.

http://maps.google.pl/maps/place?cid=847301912722603905&q=cayo+levisa+cuba&hl=pl&ie=UTF8&ll=23.098049,-83.919067&spn=0,0&z=11

Zjazd do Cayo Levisa
Autostrada nad morze

Droga była całkiem przyjemna, banany rosły na drzewach. Znaleźliśmy jeszcze jakieś budynki bliżej nieokreślonego przeznaczenia, ale nie było widać żywego ducha.

"Witamy" 

Strefa 51

Jednak nie była to baza wojskowa. Jak widać wszędzie można znaleźć jakiś nocleg.

Brzmi kusząco?

Już tu są!
Ta "malutka" właścicielka, jak tylko nas zobaczyła zaczęła nam machać i na migi pytać czy chcemy przenocować. Tak przynajmniej myśleliśmy.


Gdzie oni byli?

Już za chwilę...

Sukces!
Jak się okazało dopiero stąd wypływał prom przewożący turystów na pobliską wyspę. Odpływał o 9:00,17:00 i wracał 10:00 i 18:00. Cena 10 CUC za osobę. 

Prawie jak Titanic
Prawie robi wielką różnicę
Nam oczywiście brakowało czasu, więc udaliśmy się... tak do knajpy ;-) .

Małe mojitko?
Jak widać mieliśmy bardzo liczne towarzystwo...

Snack Bar "Palma Rubia"

Ale ładnie pozowało...

Małym, żółtym kurczaczkom mówimy...
Ceny były całkiem atrakcyjne, więc zostaliśmy na sekundę.

Mojito
I tym razem nie było tradycyjnego browarka...


Odrobina orzeźwienia
Problemów z zaopatrzeniem nie mają
Po tym krótkim relaksie, pora w drogę. To ciągle dopiero początek!

Kuba!


1 komentarz:

  1. Bardzo fajnie, że zacząłeś podpisywać zdjęcia. Są ŚWIETNE, bardzo fajnie wykadrowane, siostra jest TAAAKA dumna. Rób tak dalej. Trochę beznadziejnie to brzmi, tak bezkrytycznie, niczym komentarze do zdjęć na n-k, ale nie mam nawet do czego się przyczepić. :(

    OdpowiedzUsuń