Tutaj za oknem pada, więc wróćmy znów na sekundę na Kubę!
|
Prawie jak Ameryka |
|
A wy narzekacie na TIRy |
Po wizycie na plaży postanowiliśmy odrobinę przyspieszyć. Głównie na postanowieniu się skończyło, jak widać na obrazku powyżej. Z każdą chwilą było coraz bliżej wieczora, a jeżdżenie po zmroku mogłoby się skończyć przypadkowym powrotem do Hawany.
|
Głodni? |
|
Brzyyyydal |
|
Żadna kobieta nie może narzekać na brak uwagi |
Gdzieś w tym momencie pogoda się rozszalała. Z sekundy na sekundę ze słonecznego dnia trafiliśmy w burzę. Na szczęście był to ostani deszcz podczas naszego pobytu.
|
"Ciągle pada..." |
W każdym bądź razie dotarliśmy do Valle de Vinales i miasteczka Vinales: naszego pierwszego noclegu poza Hawaną.
|
"... asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby..." |
|
"...ludzie biegną, bo się bardzo boją deszczu..." |
I nawet w deszczu udało nam się odnaleźć nasz hotel - La Ermita (pustelnia).
|
Pustelnia |
Czemu pustelnia? Hotel był położony na wzgórzu, nad samą doliną. Valle de Vinales z miasteczkiem Vinales, to jeden z najładniejszych zakątków Kuby (nam akurat podobała się cała ;-) ) . Wikipedia twierdzi, że została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO i jakoś wcalę się nie dziwię. Tutaj uprawia się najlepszy tytoń na Kubie, czyli ten który jest używany do produkcji najlepszych cygar na świecie - o tym w następnym poście. Zacznijmy od hotelu...
|
"...a ja moknę i moknę..." |
|
"...Mokre niebo się opuszcza coraz niżej..." |
|
"...żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A ja?" |
|
"...żadna siła mnie nie zmusza i nie goni..." |
|
"...przyglądając się jak mokną bzy w ogrodzie. A ja?..." |
|
"A ja chodzę, nie przejmując się ulewą ani spiesząc" |
Jeszcze tylko pokój i idziemy zwiedzać.
|
Poza Hawaną hotele są... |
|
...odrobinę bardziej klimatyczne |
|
Taras (jakby ktoś się nie domyślił) |
Ot tutaj mieliśmy jeszcze małą przygodę. Otóż wypatrzył nas ogrodnik i oczywiście z moim świetnym Hiszpańskim pokiwałem głową. Poczęstował mnie cygarem i co najciekawsze dał mi kwiatka na migi wyjaśniając, żebym wręczył go mojej małżonce.
|
Prezenty |
Długo tłumaczył, że jesteśmy rodziną, przyjaciółmi etc. Po chwili zniknał, ale niestety tylko na chwilę. Wrócił z garścią cygar i znów dostałem je w prezencie. Tym razem już coś mi zaczęło świtać i odmówiłem. Wtedy dopiero zaczął prosić o jakieś pieniądze, bo w końcu jesteśmy rodziną. Niestety na jedyne drobne jakie miałem w postaci 1$ obruszył się, obraził i już go więcej nie widzieliśmy. Coż mi biednemu pozostało, po takiej krzywdzie jaką wyrządziłem swojemu przyjacielowi i rodzinie...
|
Brzyyydal c.d. |
Na szczęście drugi autochton był troszkę mniej wymagający...
|
Prawda? |
Ale nie po to tu przyjechaliśmy. Dalej nie będę opisywać, niech zdjęcia mówią za siebie.
|
...Oświetla obraz ten... |
|
"Pora na dobranoc," |
|
"bo już księżyc świeci..." |
"...dzieci lubią misie,misie lubią dzieci."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz